poniedziałek, 8 września 2008

Literaci pod lupą IPN

Literaci w peerelu – to główny temat najnowszego numeru "Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej".

Utrzymuje szereg kontaktów z redaktorami czasopism zachodnich, wydawcami zagranicznymi z krajów kapitalistycznych oraz z ośrodkami dywersji ideologiczno-politycznej na Zachodzie. Znany jest z wielokrotnych inspiracji środowiska literackiego do wrogich wystąpień przeciwko polityce kulturalnej (...) aktualnie od kilku miesięcy przebywa w Austrii, podróżując również po innych krajach Europy Zachodniej, m.in. RFN, Belgii, Włoszech. Wygłasza odczyty, w których atakuje założenia ustrojowe PRL oraz podstawy sojuszu i współpracy z ZSRR". Tak 23 marca 1976 r. uzasadniał potrzebę rozpracowania niepokornego poety ( Zbigniewa Herberta – przyp. SKO IPN) Krzysztof Majchrowski, wówczas starszy inspektor Wydziału IV Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

O walce SB ze Zbigniewem Herbertem pisze w sierpniowo – wrześniowym „Biuletynie IPN” historyk Grzegorz Majchrzak. W konkluzji stwierdza, że pomimo wszystkich esbeckich akcji, poeta „nie zmienił ani swojego postępowania, ani tym bardziej poglądów”. Niestety, nie dysponujemy linkiem do tego tekstu. Znaleźliśmy natomiast inny, poświęcony Herbertowi, artykuł tego autora zamieszczony kilka lat temu na stronach „Plus - Minus”, dodatku „Rzeczpospolitej”: Grzegorz Majchrzak – „Kryptonim Herb”.

Zbigniew Herbert, poeta niepokorny i niepokonany

W„Biuletynie” także m.in. ciekawa rozmowa Barbary Polak z pisarką, Joanną Siedlecką i historykami - Andrzejem Chojnowskim i Sebastianem Ligarskim o Związku Literatów Polskich i środowisku twórców w czasach PRL. Fragment wypowiedzi Joanny Siedleckiej:

„Tylko w komunizmie można było żyć z pisania, z książek, nigdzie nie pracować, średni czy też słaby zostawał „literatem”. W całym świecie, a także u nas przed wojną pisarstwo było hobby, chyba że ktoś pisał kryminały, mógł wtedy żyć z pisania. Nowa władza dużo dawała. W rozmowie z Jackiem Trznadlem w „Hańbie domowej” Zbigniew Herbert powiedział, że peerelowskim pisarzom stworzono coś w rodzaju bezpiecznego akwarium, w którym obowiązywała jednak zasada – masz być uległy i pisać, jak ci każemy.To była cena. A tu przecież był peerel, czyli bieda. Wszystko, co dawało „akwarium” bardzo się liczyło – domy pracy twórczej, stypendia, wyjazdy, przydziały na samochód, mieszkania, i to nawet na Starówce, które stanowią dziś majątek. Można powiedzieć, że stworzono „nową klasę”, odizolowaną od społeczeństwa. Nie było ważne, czy ich książki się sprzedawały. Wydawano je w wielkich nakładach, które w całości szły często na przemiał. Byli pisarze, związkowi mandaryni jak Janina Broniewska, której co roku wznawiano w MON, w 100 tysiącach „Człowieka, który się kulom nie kłaniał”, o generale Walterze.”

I jeszcze fraszka, którą na literackie "autorytety" lat 70. i 80. napisał Zbigniew Herbert:

„Hołuj, Żukrowski, Przymanowski, Lenart,
Czterej pancerni, mierni, ale ujdzie.
Na nowy serial, byłby niezły temat,
Cóż, gdy za nimi, żaden pies nie pójdzie”

Cała rozmowa tutaj – „Związani” (pdf).

Oprócz tematów związanych bezpośrednio ze zmaganiem się środowiska literackiego z komunizmem, na uwagę czytelników zasługuje obszerny artykuł o Wielkim Głodzie na Ukrainie i rozmowa z żołnierzem Kedywu Stanisławem Aronsonem.

Do „Biuletynu IPN”, który będzie można kupić już od jutra dołączono bezpłatny dodatek – płytę DVD z filmem Jerzego Zalewskiego o Zbigniewie Herbercie „Obywatel Poeta”.

Brak komentarzy: